Ciągle wytrwale próbuję nauczyć się kulek z koralików. Nie macie pojęcia ile było prób i prucia. Już zaczęłam tracić wiarę, że kiedykolwiek mi coś z tego wyjdzie. Kombinowałam, zmniejszałam ilość rzędów i w końcu według tutorialu Joasi z bloga TEGO coś zaczęło wyglądać. Wiem, że jeszcze sporo pracy przede mną i doskonalenia, bo daleko temu do normalności, ale pierwsze zbliżone chociaż do normalności kolczyki z zawieszką powstały.
A że zrobiłam je w kolorze rudym, więc pomyślałam, że podaruję je mojej szkolnej koleżance w ramach wdzięczności. Swoją osobą idealnie prezentuje ona typ urody jesienny, więc kolor rudy jak najbardziej będzie na miejscu.
Kolczyki, które prezentowałam w poprzednim poście zostały zarekwirowane. Trzeba było więc zrobić sobie nowe. Całe szczęście, że koralików wystarczyło.
No i dzisiaj dla odmiany pokażę też siebie - rzadko to robię, bo nie jestem zadowolona ze swojego wyglądu odkąd przytyłam, ale cóż - raz kozie śmierć.
Na koniec trochę przyrody:
Częstujcie się poziomkami:
Zapomniałabym - dzisiejsza poranna droga do pracy:
OGŁOSZENIA:
Bardzo dziękuję nawannie za nazwę kwiatka- teraz już wiem co to jest i jak pielęgnować.
Dziękuję też za cenne uwagi.
No proszę gartulacje za odwagę, przynajmniej wiem kto siedzi po drugiej stronie. Nie lubię rozawiać z anonimami . Już mi wystarcza te nic-ki Inny na bogu , inny na FB i inny w zyciu można zwariowac.
OdpowiedzUsuńNie wiem co Ty chcesz od wojego wyglądu ??? Wyglądasz super Młoda laseczka , nie wszyscy kochają kościotrupy ;-)
A kolczyki bardzo urokliwe , niestety technika jak dal mnie całkowicie nieznana.
Pozdrawiam
Śliczne te Twoje rude kuleczki :) Koleżanka na pewno będzie zachwycona :)
OdpowiedzUsuńKolczyki super
OdpowiedzUsuńŚliczne kolczyki, aż trudno mi uwierzyć, że je sama zrobiłaś? Pozdrawaiam Cie bardzo gorąco;)
OdpowiedzUsuń